Chile i Argentyna

Ten wpis jest cały czas aktualizowany 🙂 Jeżeli macie dodatkowe pytania zachęcam do kontaktu poprzez fb: @pegazing lub email: pegazing@gmail.com
Chętnie pomogę! 🙂
Dni w podróży
Nasz ogólny plan podróży po Chile i Argentynie, wraz z przydatnymi wskazkówami 🙂
Z Warszawy polecieliśmy do Rzymu, gdzie spędziliśmy dodatkowo jeden pełny dzień, jako before przed główną podróżą. Stamtąd mieliśmy nasz główny lot tj. Rzym-Lyon-Paryż-Santiago liniami Air France.
Okazało się, że AirFrance miało dużo tanich połączeń z Włoch. Początkowo na stronie z tanimi lotami natknęliśmy się na tanie loty do Chile z Mediolanu, ale szybko zostały wykupione. Pomyślałam, że może istnieją promocje z innych włoskich miast i w ten sposób udało mi się znaleźć ten lot z Rzymu. Nie był on nigdzie reklamowany 😉
Od razu po przylocie mieliśmy lot do Punta Arenas liniami wewnętrznymi Sky Airline. Alternatywne tanie linie to LATAM, ale w czasie kiedy my tam byliśmy nyły dużo droższe. W Sky dosyć serio traktowali rozmiary bagażu podręcznego. Mieli karton i nie pozwalali upychać plecaków żeby się zmieściły jeżeli były minimalnie za duże. Nam się upiekło to za każdym razem (lecieliśmy tymi liniami 4 razy) ze względu na imię Przemka, które bardzo zainteresowało pracownice lotniska i zamiast kontroli rozmiarów bagażu dyskutowaliśmy o wymowie imienia Przemysław 😉
Punta Arenas ma zwykle tańsze połączenia niż Puerto Natales, które jest bazą wypdową do Parku Torres del Paine. Nie trzeba odwiedzać Punta Arenas, można od razu z lotniska pojechać do Puerto Natales.

Patagonia

Dzień 1: Punta Arenas
Z racji tego, że byliśmy dość późno, wybraliśmy bliższe Punta Arenas, gdzie poszliśmy na krótki wieczorny spacer i spędziliśmy tam noc.  Było warto odwiedzić to miasteczko, szczególnie ze względu na ciekawą zabudowę, znaki dotyczące ewakuacji w przypadku tsunami, które jest tam realnym zagrożeniem. Spowodowane jest to licznymi trzęsieniami ziemi wynikającymi z położenia Chile na linii dwóch zderzających się ze sobą płyt tektonicznych (płyty Nazca i południowoamerykańskiej).
6_0 (1 of 1)
Dzień 2: Puerto Natales
Pojechaliśmy do Puerto Natales, które jest bazą wypadową do parku Torres del Paine. Warto tutaj podkreślić, że to wciąż jest około 100 km. Chile jest krajem olbrzymich odległości i w czasie planowania warto to sprawdzać. Na mapie wydaje się, że wszystko jest blisko.  W czasie naszej podróży zdecydowaliśmy na transport autokarami zamiast wynajętym samochodem. Było to podyktowane względami finansowymi. Autokary w Chile są dość wygodne. Warto z wyprzedzeniem kupić bilety i pod tym kątem zaplanować podróż. Niektóre połączenia są tylko raz dziennie i determinowały plan naszej podróży.
10_4 (2)
Dzień 3-5: Torres del Paine – trasa i rezerwacja noclegu
Rano wyruszyliśmy do parku Torres del Paine, a dokładnie do Pudeto. Organizacja tej części wyjazdu była dla nas największym wyzwaniem, bo był to pierwszy rok w czasie którego wprowadzono obowiązkowe rezerwacje noclegów w parku. Nikt tego nie sprawdził i nie słyszałam, żeby komuś rzeczywiście sprawdzano te noclegi, ale nie biorę odpowiedzialności za to że zawsze tak będzie.  Na terenie parku działają 3 firmy, które zajmują się noclegami. Noclegi trzeba rezerwować z dużym wyprzedzeniem. My mieliśmy bardzo duże problemy żeby się skontaktować z Vertice Patagonia, w której rezerwowaliśmy noclegi.  Zaczęliśmy ich spamować na wszelkie możliwe sposoby żeby tylko uzyskać informacje. W końcu się to udało kiedy zaczęłam wysyłać maila na rożne kombinacje ich maila tj. zamiast ventas@verticepatagonia.cl wysyłałam na ventas1, ventas2 itd. Z ventas6 uzyskałam odpowiedź, że nie mają żadnych noclegów w wybranym przez nas terminie, ale dzień później z ventas10 dostaliśmy informacje, że są miejsca i w ciągu 4 dni udało się szczęśliwie dokończyć rezerwację 😛
My zdecydowaliśmy się na opcję campingu, ale teraz zdecydowałabym się na wynajęcie łóżka + wypożyczenie śpiworów. Koszt jest dużo wyższy, ale w naszym przypadku mocno by to odciążyło nasze bagaże, ponieważ właściwie tylko w tym parku spaliśmy pod namiotem. Jest też możliwość wynajęcia namiotów na drewnianych platformach, ale one wydawały się zalane – na platformach było sporo wody i wydaje się, że to najgorsza opcja.
15 (1 of 1)
Najbardziej klasyczną trasą w parku jest W-trek (można go robić z obu stron). Istnieje też dłuższa trasa O. Jest bardzo dużo wpisów, szczególnie na angielskich stronach, jakie warianty tej wyprawy są możliwe. Ze względu na ograniczenia czasowe i dostępność miejsc my zrobiliśmy V-trek tzn. mieliśmy dwa noclegi na campingu Paine Grande. Pierwszego dnia, po przyjeździe katamaranem poszliśmy do Glacier Gray (camping Refiugo Grey) i z powrotem, natomiast drugiego dnia poszliśmy do Doliny Francuskiej i z powrotem. Nie udało nam się dojść na tej trasie do ostatniego punktu widokowego tj. Mirador Britanico, ponieważ ostatni fragment był mocno zasypany śniegiem i ludzie znacznie lepiej przygotowani niż my zawracali i radzili nam nie iść dalej. Trzeciego dnia zrobiliśmy mały trekking do Mirador Cuernos w okolicach Pudeto, który choć był krótki, był bardzo fajny na co szczególny wpływ miało spotkanie stada Guanaco po drodze i piękne widoki po drodze.
48_4 (3)
Dzień 6-7: El Calfate i Perito Moreno
Po nocy spędzonej w Puerto Natales wyruszyliśmy rano do El Calafate, które jest w argentyńskiej części Patagonii. Była to najdłuższa podróż autokarem, która wydłużyła się też z powodu kontroli granicznych. El Calafate jest bazą wypadową do lodowca Perito Moreno. Wszędzie oferowane są wycieczki, ale o wiele tańszą opcją jest zakup transferu na dworcu autobusowym. Oni mają w tym doświadczenie, więc czas na zwiedzanie jest też odpowiedni, nawet jeśli początkowo wydaje się za krótki.
67 (1 of 1)
Samo El Calafate jest miasteczkiem, w którym też warto zostać jeden dzień. Zjeść argentyńskiego steka i odwiedzić Lagunę Nimez. Jeżeli poprosicie o steka Well Done, to prawdopodobnie będzie on bardziej krwisty niż osób, które poprosiły o krwisty. Mnie to spotkało i trzeba się z tym zmierzyć 😛 Do moich ulubionych miejsc w El Calafate zdecydowanie należała Laguna Nimez, która jest rajem dla fotografów przyrody. Dużą zaletą był tygodniowy bilet, co sprawiło, że wracając z dalszej części Argentyny przez El Calafate mogliśmy jeszcze raz tam pójść.
58_6 (2)
Dzień 8-11: El Chalten
Kolejny etap naszej podróży to El Chalten, które było dla mnie najfajniejszą częścią tego wyjazdu. Już samo miasteczko, jest uroczą, małą miejscowością, która jeszcze nie zdążyła przesiąknąć komercją. Obowiązkowo polecam miejsce, w którym znajduje się najbardziej klimatyczna czekoladziarnia na świecie – z gorzką czekoladą, podróżniczym klimatem i obsługą tańcząca flamenco na zapleczu. A wszystko to z widokiem na Fitz Roya ❤️
Przyjechaliśmy tam popołudniu, następnie dwa pełne dni spędziliśmy na szlakach, a ostatniego dnia byliśmy w czekoladziarni La Chocolateria Josh Aike, którą polecam. Nocowaliśmy w hostelu Hospedaje Lo de Guille, który szczerze polecam.
Pierwszego dnia poszliśmy do Laguny Cerro Torre, natomiast drugiego do Laguny Los Tres. Oba szlaki warto zrobić. W przypadku Laguny Los Tres warto wziąć pod uwagę, że ostatni odcinek to 1 km, w czasie którego robimy 400 m w górę. Ale pozostała część trasy (łącznie ok. 19 km) to w większości chodzenie po płaskim.

 

 

Dzień 12-14: powrót do Punta Arenas

Ostatnie dni spędziliśmy na powrocie do Punta Arenas, skąd mieliśmy samolot na pustynię Atacama. Po drodze zwiedzieliśmy trochę mniej spektakularnych, ale również ciekawych miejsc i odbyliśmy sporo spacerów po okolicy, w której się znajdowaliśmy, bo jest to jeden z naszych ulubionych sposobów zwiedzania, który przybliża jak żyją ludzie. Z miejsc, które dodatkowo odwiedziliśmy na największą uwagę zasługuje cmentarz w Punta Arenas (jest to dość pozytywne miejsce jak na cmentarz) i muzeum salezjańskie (Museo Maggiorino Borgatello, Salesian Museum) w Punta Arenas. I to koniec naszej Patagonii! Najważniejsze co musicie zrobić na koniec to odwiedzić pomnik Magellana w  Punta Arenas. Wg legendy należy złapać jego palec, żeby powrócić do Punta Arenas. Co prawda sam Magellan znajduje się na samej górze pomnika, a ludzie chwytają palec Indianina, który siedzi niżej, ale też powinno zadziałać. U nas zadziałało 😉

 

Atacama

Dzień 15-16: Pierwsze kroki na Atacamie – informacje, przyjazd, wycieczki i choroba wysokościowa

Kolejne dwa dni w naszej podróży to podróż do San Pedro de Atacama z przesiadką w Santiago, gdzie spędziliśmy też noc. Po drodze mieliśmy dziwną przygodę z właścicielką naszego hostelu, która wybrała się z nami na zakupy i fotografowała nas jak pakowaliśmy bułki w sklepie 😀

Do San Pedro de Atacama najłatwiej się dostać lecąc do Calamy, z której jest bardzo dużo busów. Teraz czas na ważną wskazówkę dla podróżników zestresowanych lotniskami: kupując busa trzeba podać godzinę samolotu, którym będziecie wracać. Na tej podstawie wyznaczany jest czas, kiedy bus przyjedzie po Was do hostelu. Zweryfikujcie ten czas. Nam wyznaczyli go bardzo na styk i wydawało się, że są nawet duże szanse, że się spóźnimy. Lotnisko jest dosyć małe, więc powinno się zdążyć, a oni powinni wiedzieć co robią. My asekuracyjnie napisaliśmy do firmy, że mamy samolot wcześniej i byliśmy trochę wcześniej. Nie wiem czy to było potrzebne, ale na pewno nie było stresu czy zdążymy.

Jeśli chodzi o zwiedzanie pustyni to jest to naprawdę łatwe. W San Pedro de Atacama jest główna ulica, na której jest ogromna ilość biur podróży (poza tą ulicą też) oferujących wycieczki w różne miejsca. Kupując hurtowo na wszystkie dni można liczyć na rabat. Możliwe jest wynajęcie samochodu, albo wycieczki rowerowe, ale nie jest to konieczne i naszym zdaniem te wycieczki są sensownie organizowane. Nasze biuro podróży nazywało się Atacama Explora. Mieliśmy do niego mieszane uczucia, bo w jednej na trzy wycieczki trafił się przewodnik, który słabo mówił po angielsku, pomimo że wycieczka miała być anglojęzyczna.

Kolejna kwestia, która warta jest wspomnienia to choroba wysokościowa, która tam się zdarza. Jest to indywidualna kwestia każdej osoby. Niektórych dopada szybciej, innych później. Przy okazji wycieczek dowiedziałam się, że osobiście w okolicy 3000 – 3500 m npm zaczynam odczuwać wysokość, a powyżej 4000 m npm jest ze mną kiepsko. San Pedro de Atacama leży na wysokości 2500 m npm i niektórzy już tam mogą odczuć dolegliwości. Najważniejsze to pamiętać i powtarzać sobie, że ten tlen tam jest, nie panikować oraz nie biegać. Uważajcie też na Wasze rzeczy – jak byliśmy na 4000 m npm i przewodnik tłumaczył nam żeby nie biegać, to w tle mogliśmy obserwować jak Przemek biegnie goniąc swoją nogawkę od spodni porwaną przez wiatr 🙂 Najważniejsze jednak to nie martwić się na zapas.  Dobrze jest też zaplanować tak wycieczki, żeby te najwyżej położone miejsca były na samym końcu. U nas było odwrotnie i może dlatego odczułam to gorzej.

Kolejna istotna kwestia – wycieczka astronomiczna. W czasie naszego pobytu została odwołana z powodu pełni księżyca. Nie narzekam, bo z księżycem było też piękne, mimo to gwiazdy były widoczne, ale jest też powód żeby wrócić. Jeśli jednak to jest jeden z Waszych priorytetów to sprawdźcie jakie są fazy księżyca.

 

Dzień 16:

Pierwszego dnia wycieczek po pustyni mogliśmy podziwiać piękną łąkę, która była wyjątkowym zjawiskiem związanym z większą ilością opadów w tym najsuchszym na świecie miejscu. Co kilkanaście lat pustynia zakwita i mieliśmy szczęście trafić na ten moment. W czasie tego dnia zobaczyliśmy także Piedra Rojas, solnisko zamieszkałe przez Flamingi oraz Lagunę Miscanti.

179 (1 of 1)

Dzień 17

Drugi dzień wycieczek zaczęliśmy bardzo wcześnie. Nasz bus zabrał nas o 4 rano, żebyśmy mogli zdążyć podziwiać gejzery, których aktywność jest w godzinach porannych. Bilet wstępu był dość drogi i przyznam, że było to największe rozczarowanie w tej podróży. Jeżeli widzieliście już kiedyś gejzery, szczególnie na Islandii, to niestety nie polecamy. Na pocieszenie, tego dnia czekała nas jeszcze wioska z hodowlą lam (i grillowanymi szaszłykami z lamy), dolina kaktusów oraz magiczna dolina księżycowa, gdzie wyrusza się oglądać zachód słońca.

224 (1 of 1)

 

Dzień 18

Ostatni dzień na Atacamie to odprężająca wycieczka do Laguny Cejar, gdzie można się trochę wykąpać, a następnie zachód słońca nad solniskiem.

246 (1 of 1)

 

Dzień 19-20

Ostatnie półtorej dnia (odliczając transport z Atacamy) to zwiedzanie Santiago de Chile. Zdecydowanym faworytem tej części wyjazdu jest Muzeum Sztuki Prekolumbijskiej, gdzie możecie zobaczyć naprawdę wyjątkowe eksponaty.

266 (1 of 1)

 

Dzień 21

Żegnamy Chile i Argentynę! A Was zachęcamy do obserwowania naszego facebooka oraz instagrama 🙂

300

 

 

 

 

2 myśli w temacie “Chile i Argentyna

    • pegazing

      Przepraszam za późną odpowiedź. Wszystko zależy ile macie czasu. Mi się najbardziej podobało El Chalten ze szlakiem pod Fitz Roya, a na drugim miejscu szlak w Pudeto (Torres del Paine), gdzie spotkaliśmy guanaco. Z kolei Przemkowi najbardziej podobało się Perito Moreno, a na drugim miejscu ma El Chalten. Możecie sobie przejrzeć moją galerię i zobaczyć co Wam się podoba. Gdybyście mieli jakieś pytania, to chętnie coś podpowiem 🙂

      Polubienie

Dodaj odpowiedź do Z dala od domu Anuluj pisanie odpowiedzi